Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2008-07-18 13:24:50

 xpacifer

Dobry Pasterz:)

8193431
Call me!
Skąd: Grębocin
Zarejestrowany: 2007-03-21
Posty: 1656
Punktów :   29 

Pan przyszedł :D

W pewien słoneczny jesienny poranek siedziałem przy śniadaniu, myśląc: "Tyle problemów mi się ostatnio nazbierało. Kłopoty w pracy, kłopoty w domu - naprawdę muszę trochę się pomodlić w tej sprawie". Nagle poczułem, że ktoś za mną stoi. Odwróciłem się i wydałem okrzyk zdumienia:

     - Panie Jezu! Co Ty tutaj robisz?

     To Pan stanął w progu mego domu. Przetarłem oczy - czy to naprawdę On? Tak, wszystko się zgadzało, od rąbka białej szaty utkanej z jednego kawałka do lekkiej poświaty nad Jego głową.

     - Znaczy... hmm... nie, że nie powinieneś tu być. Tylko nie jestem przyzwyczajony, byś wpadał w tak widzialnej postaci... - wyjąkałem.

     Ta niespodziewana wizyta zbiła mnie z tropu. Mimochodem zacząłem się zastanawiać, czy zrobiłem coś złego. Uśmiechnął się, a jego oczy promieniały jeszcze większym blaskiem.

     - Czy chciałbyś pójść ze mną na spacer? - zapytał.

     - Hmm.... noo... tak, jasne! - wykrztusiłem.

     Więc poszliśmy obaj ścieżką wiodącą koło mego domu. Powoli zaczęło mi świtać w głowie i powiedziałem sobie w duchu: "Cóż za niebywała okazja. On zna odpowiedź na wszystkie moje problemy - jeśli chodzi o pracę, stosunki z ludźmi, obawy o przyszłość, kłopoty rodzinne... Muszę Go tylko spytać".

     Jakiś czas szliśmy w milczeniu, wreszcie powiedziałem:

     - Wybacz, Panie. Potrzeba mi rady w pewnej bardzo trudnej sprawie.

     Nim zdołałem skończyć, Jezus uniósł palec do ust i przechylił głowę:

     - Ćśśś... Słyszysz? - zapytał.

     Z początku nic nie słyszałem. A potem doszedł mnie słaby odgłos wody szemrzącej po kamieniach pobliskiego strumyka, pod zasłoną jesiennych liści. Pan westchnął:

     - Czyż to nie piękne?

     - No, chyba tak.

     Zupełnie straciłem wątek. Odczekałem parę minut, by okazać szacunek, a potem wyrzuciłem z siebie:

     - Panie, martwię się o modlitwę w moim życiu. Wszystko wydaje się takie puste. A według książek, które czytałem...

     Objął mnie ramieniem.

     - Cicho, słyszysz to? - zapytał znów.

     Dzieci bawiły się na łące nieopodal. Raz jeszcze się uśmiechnął.

     - Czyż to nie cudowne? - wykrzyknął.

     - Owszem, skoro już o tym mowa. - Po czym dodałem lekko rozdrażnionym tonem:

     - Wiesz, że i ja kocham dzieci.

     Szliśmy dalej. Straszna myśl przyszła mi nagle do głowy. A jeśli stracę tę okazję? Oto miałem odpowiedź na wszelkie dręczące mnie pytania tuż pod ręką! Jezus zna najgłębsze tajemnice wszechświata, miłości i śmierci. Chwytając się ostatniej deski ratunku, postanowiłem porozmawiać z Nim o religii. W końcu to coś z Jego podwórka.

     - Panie - zacząłem nieśmiało - zastanawiałem się, co sądzisz o sporze w dziedzinie współczesnej biblistyki, pomiędzy...

     Kolejny raz przerwał mi, obejmując mnie przyjaźnie. Zacisnąłem zęby. Pan przystanął i w milczeniu podniósł kilka kamyczków. Na Jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.

     - Założę się, że nie trafisz w czubek tamtego słupa - rzucił mi wyzwanie.

     Byłem skonsternowany. Coś takiego! I to sam Pan Jezus! Nie tego się spodziewałem po Drugiej Osobie Trójcy Świętej. Skoro się jest Bogiem, należałoby chyba zachowywać się trochę poważniej? Od niechcenia rzucił kamykiem w stronę słupa. Kamień zatoczył w powietrzu łuk i... Jezus spudłował!

     Moje przygnębienie rosło, ale pochyliłem się, by podnieść kilka kamyków. Cóż innego mi pozostało? Bez przekonania rzuciłem jeden w kierunku słupa. Pac! Trafiłem. Pan popatrzył na mnie z uznaniem i zachichotał.      - Ej, dobry jesteś - pochwalił.

     Szliśmy dalej, a ja czułem, jak coraz mocniej zaciska mi się supeł w żołądku. Ilekroć próbowałem porozmawiać o czymś istotnym, pojawiała się przeszkoda. A to wiatr poruszał bladymi płatkami błękitnych kwiatów cykorii, a to motyl przysiadł na porośniętym mchem płocie.

     Wreszcie nasz spacer dobiegł końca. Byłem tak zdenerwowany, że nie wiedziałem, co powiedzieć. W gęstwinie ciemnej brody na ustach Pana pojawił się łagodny, figlarny uśmiech. Gdy Jezus zbierał się, by odejść, Jego oczy zalśniły jeszcze mocniejszym blaskiem. Już w drzwiach obejrzał się na mnie przez ramię i rzucił:

     - Po prostu przestań tak strasznie się starać.


David Juniper




Źródło: www.adonai.pl


Miłość to wierność wyborowi!!

Offline

 

#2 2008-07-18 20:44:28

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: Pan przyszedł :D

To był piękny spacer. Czułam się spełniona i szczęśliwa. On był przy mnie, On był ze mną… Jego obecność dawała mi tyle nieopisanej radości…. Już zmierzchało, gdy wracaliśmy do domu przechodząc przez zieloną polanę. Słońce leniwie chowało się za horyzontem, a niebo robiło się coraz bardziej czerwone, czerwone… „jak krew” pomyślałam …

Nagle nasza równa i  przestronna droga zamieniła się  w małą wąską ścieżkę, zarośniętą cierniami, ostem  i pokrzywami. Innej nie było, nie było gdzie skręcić, cofnąć się tez nie było można, bo za naszymi plecami nie było już nic…. Tylko przepaść… Niespodziewanie szarpnęłam się, bolały mnie Moje pokryte bąblami stopy i łydki, które  zaczęły krwawić od ran zadanych przez kolce cierni. On spojrzał na mnie z czułym zatroskaniem. Zdecydowanie wziął mnie za rękę, prowadził i osłaniał sobą, a momentami nawet mnie niósł na swoich ramionach. Jego piękne odzienie zamieniło się w strzępy, a rozorane przez ciernie ciało  pokryło się żywymi ranami.  On milczał, ja o  nic nie pytałam. Szliśmy, nawet wręcz przedzieraliśmy się przez te dzikie chaszcze w kompletnej ciszy, w której słychać tylko było nierówny rytm naszych serc… .

W pewnej chwili znaleźliśmy się na ulicy, która pomimo swojego przepychu i nowoczesności ,  stwarzała  wrażenie bardzo zaniedbanej i ubogiej … wypełnionej, ze tak to określę, pewnym rodzajem nędzy i żałości na wzór cuchnących slumsów.   Po drodze mijaliśmy sierocińce; domy publiczne; szpitale; skłócone rodziny; poniewieranych rodziców; domy starców;  bezdomnych na dworcach; upośledzonych w przytułkach; niechcianych, błąkających się bez celu i tak samotnych, że aż boli nastolatków; skrzywdzonych i płaczących…; zdradzonych małżonków i przyjaciół;  ofiary przemocy i wojen; narkomanów i upadających pod ciężarem swoich uzależnień; zapatrzonych  w siebie egocentryków  ...

Nagle zatrzymaliśmy się pod pustym, zamkniętym i opuszczonym kościołem.
Noc swoja czernią potęgowała dziwne uczucie osamotnienia i palącej jak pochodnia tęsknoty…. Dziwnej tęsknoty… Cisza na zewnątrz mnie była tak wyraźna, że aż krzyczała i przeszywała mnie na wylot swoją spotęgowaną głuszą... Bolała. 

Zatrwożona spojrzałam na Niego pytająco …       ?????

„Tylko Mnie kochaj...” z miłością powiedział Jezus  i przytulił mnie do Swojego Serca „ Tylko Mnie  kochaj….”

Spojrzałam  prosto w Jego w oczy… były jak lustro, w którym zobaczyłam całe swoje dotychczasowe życie i siebie, taką jaka jestem naprawdę….Ale zobaczyłam jeszcze coś… Miłość, która nie zna granic.. Miłość, bezkresną jak ocean...

... tylko mnie kochaj.... wyszeptałam  ....tylko mnie kochaj, Jezu....

I zapłakałam…. jak Piotr owej nocy….


Ostatnio edytowany przez Calineczka (2008-07-18 23:23:29)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://www.ehotelsreviews.com Faradel Motel