Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie

Parafia pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Grębocinie


#1 2009-01-26 18:14:01

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

O pokorze ...

Moi Drodzy, ostatnio zastanawiam sie nad POKORĄ ogólnie ... (i nad moją własną ....)    Myslę, że temat z ogolnego punktu widzenia  wart jest zastanowienia się  i rozważenia... i trochę mi sie to kojarzy (ach te moje skojarzenia ) z tym 'duchowym lustrem" o ktorym nam xpacifer tyle mówi ... i w ktorym warto sie przejrzeć ....

A oto fragment, z tego  co mi się spodobało na temat POKORY w interncie:

   

Pokora to prawda




Gdy słyszymy słowo pokora, to nie zawsze mamy dobre skojarzenia, bo wiążemy to ze słowem upokorzenie. A to nie to samo. Pokora to jest prawda, która wyzwala.


Bardzo często żyjemy złudzeniami na swój temat. Gdy mijają lata, dowiadujemy się coraz więcej o swoich wadach, i często są to ciemne strony, które do tej pory najczęściej zauważaliśmy u innych. Można tu robić dwie rzeczy, albo do śmierci zaprzeczać, że np. jestem egoistą, albo zobaczyć siebie w prawdzie, przyznać się i popatrzeć, co można by było z tym zrobić. Bóg prowadzi nas do pokory i z tego nie zrezygnuje, tak jak nie zabierze miłości do nas. Bogu zależy na naszej pokorze, bo oznacza ona prawdę w dwóch kierunkach: ja wiem, kim je­stem, i wiem, Kim jest mój Bóg. To jest piękne, ale i bolesne, poznawać siebie i poznawać Boga. Życie duchowe ma właśnie biec w tym kierunku: o Mój Boże, jaki jesteś piękny, i jednocześnie: o Mój Boże, jaki ja potrafię być brzydki. Te dwa okrzyki to jest właśnie ta prawda, do której jesteśmy prowadzeni. Niektórzy natomiast uporczywie trzymają się drogi powrot­nej: to ja jestem pod każdym względem w porządku, a inni mają wszystkie wady, Bóg natomiast niewiele się w tym wszystkim liczy.

Pokora, czyli prawda to jest ulga. Jest Nam dawana od Boga, który mieszka w naszym sercu. Bo przyznać się, że się jest człowiekiem, to wielka ulga, i nie znają jej ci, co za wszelką cenę chcą być bogami. Gdy człowiek już wie, że jest nieprawdziwy, to bardzo się męczy. Męczy się wszystkim, a najbardziej sobą. Bo jest kimś innym. Prawda, która polega tylko na odkryciu własnej słabości, to jeszcze nie pokora, lecz przed­smak piekła. Dopiero przychodzący Bóg tę przykrą prawdę nasyca Swoją miłością, i człowiek pięknieje, choć sam tego jeszcze nie widzi, i nie umie się jeszcze tym cieszyć.(...)

Dlatego w odkrywaniu nędzy trzeba się modlić. Jak dobrze, że jest Bóg, bo przed ludźmi nieraz trudno stanąć i powiedzieć: właśnie życie pokazało mi, jaki jestem podły, ale chciałbym, żebyś mnie dalej kochał, jeśli ktoś ma takiego przyjaciela, to wspaniale, jednak nawet taki ktoś nie ma mocy wyciągnąć nas z grzechu i zaleczyć ranę. Dlatego na pierw­szym miejscu mamy z naszą nędzą iść do Boga. Cała Biblia jest o Jego nieskończonym miłosierdziu. Kto tego jeszcze nie wyczytał i nie doświad­czył, to jeszcze najlepsze przed nim.


Pokora to zwyczajność



Ludzie pokorni to ludzie zwyczajni. Jesteśmy nieraz kimś zachwyce­ni, a potem mówimy, że jest w nim jakaś prostota, zwyczajność, że on właściwie nic nadzwyczajnego nie robi, po prostu jest, ale jego "jest" już nam wystarczy. Bóg każdemu dał jakieś ciało, jakieś talenty i jakieś krzy­że. Droga pokory i świętości prowadzi nas do odkrycia w nas samych tego wszystkiego, co umieścił w nas Bóg. Gdy już to odkrywamy, to teraz przydałoby się to zaakceptować i coś z tym zrobić. Zwyczajni prości ludzie starają się służyć. Jest to bardzo proste: służyć tym, co się ma, nawet, jeśli ma się niewiele.

To, co nas często uderza, to właśnie ta zwy­czajna miłość, okazywana w najprostszych sytuacjach(..)


Pokora to radość.



Natomiast człowiek pokorny podobny jest do dziecka, które idzie przez życie i czuje, że ciągle życie dostaje w prezencie. Każdy dzień jest pełen cudowności, i jest on pełen zachwytu i wdzięczności. Nie trzyma się kurczowo siebie, swoich sukcesów i planów. Bóg jest nad nim jak świecące słońce, życiodajne źródło, które ożywia wszystko i wszystkich. Taki ktoś robi, co do niego w życiu należy i cieszy się i dziękuje Bogu, że mógł dzisiaj zrobić jakąś małą rzecz. Bo całe jego życie składa się z ma­łych dobrych rzeczy. "Gdybyś był pokorny, nie troszczyłbyś się wcale o siebie. Bo i czemu? Zajmowałbyś się Bogiem i Jego wolą i obiektywnym porządkiem rzeczy i wartości. Nie potrzebowałbyś już bronić żadnych złudzeń. Miałbyś swo­bodę ruchów. Człowiek pokorny może tworzyć wielkie dzieła w sposób niezwykle doskonały, bo nie zajmują go już żadne sprawy uboczne, jak na przykład własne korzyści i własna sława, a więc nie potrzebuje zuży­wać sił na ich obronę. Bo człowiek pokorny nie boi się, że mu się coś nie uda. W istocie nie boi się niczego, nawet samego siebie, ponieważ doskonała pokora zawiera w sobie doskonałą ufność w moc Bożą, wobec której inna władza nie ma żadnego znaczenia i dla której nie istnieją żadne przeszkody. Pokora jest najpewniejszą oznaką siły" (T. Merton).


Pokora to powracanie



Gdy się pokłócimy z bliską osobą, to chcemy go zostawić i odejść. Wychodzimy. Oddalamy się. Potem przychodzi moment zastanowienia. Powracamy. Wyciągamy rękę. Czujemy, że gdy byliśmy daleko, to czuli­śmy się źle. W gruncie rzeczy chcieliśmy być blisko. Ten moment zasta­nowienia i powrotu jest najpiękniejszą chwilą życia. Jest chwilą pięknej pokory. Tak było z synem marnotrawnym, który w swojej pysze zabrał majątek ojcu i odszedł. Wiele mogła go kosztować decyzja powrotu i przyznania się do głupiej decyzji. Ale być może ten powrót, ten moment bardziej zmie­nił jego duszę niż wszystkie inne. Najbardziej zbliżył go do pokory.

W taki sposób można odejść od najbliższych, od Boga, od siebie sa­mego. Można oddalić się od każdego dobra, które wydaje nam się już nieatrakcyjne, lub za bardzo wymagające.

Właśnie w takich momentach naszym przekleństwem staje się pycha i chora ambicja. Czujemy, że powinniśmy już wrócić, już się przekonali­śmy, że grzech nas zwiódł, a teraz zaczyna nas niszczyć. Ale nie mamy siły rozpocząć odwrotu. Uważamy, że się poniżymy, że nas ktoś wyśmie­je. Tu rozpoczyna się błogosławieństwo pokory. Wystarczy jej małe zia­renko, wracamy, rozpoczynamy na nowo. Podejmujemy dobro, które opuściliśmy. Próbujemy się z kimś pojednać. Idziemy do spowiedzi. W sercu na nowo rodzi się pokój. Kto nie ma pokory, temu o wiele ciężej jest wracać do domu.

Jest to więc nie tylko nasze zadanie, ale też wielki, uszczęśliwiający dar. Dzięki niemu wielu ludzi odbudowuje swoje zrujnowane życie. Dzięki pokorze Bóg prowadzi nas w kierunku, w którym szczęście jest możliwe.

"Posłaniec Boży", Dekanat Wołomiński



Calość można przeczytac na stronie: http://www.bopos.pl/index.php?sp=890&pp=705&lp=15000


No cóż, nie wiem, jak Wam, ale mi to chyba nie pozostaje nic innego,  jak modlić sie słowami:


Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje podobnym do Serca Twego. Amen



i wierzyć, ze modlitwa zostanie wyłuchana!! 


Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 

#2 2010-04-17 10:17:38

Calineczka

Poetka Duszy

Zarejestrowany: 2007-03-24
Posty: 1781
Punktów :   31 

Re: O pokorze ...


Służenie innym bez uczucia  pokory jest jedynie zaspokajaniem egoizmu:
zapatrzeniem się wyłącznie we własną osobę.


Mahatma Gandhi


*

Litania o pokorę Tomasza a Kempis


O, Jezu cichy i pokornego serca, wysłuchaj mnie.
Wyzwól mnie, Jezu z pragnienia aby być cenionym,
z pragnienia aby być lubianym,
z pragnienia aby być wysławianym,
z pragnienia aby być chwalonym,
z pragnienia aby wybrano mnie przed innymi,
z pragnienia aby zasięgano mojej rady,
z pragnienia aby być uznanym,
ze strachu przed poniżeniem,
ze strachu przed wzgardą,
ze strachu przed skarceniem.
ze strachu przed zapomnieniem,
ze strachu przed wyśmianiem,
ze strachu przed skrzywdzeniem,
ze strachu przed podejrzeniem.

I także Jezu, daruj mi te łaskę bym pragnął...
aby inni byli więcej kochani niż ja,
aby inni byli wyżej cenieni ode mnie,
aby w oczach świata inni wygrywali, a ja bym przegrywał,
aby inni byli wybierani, a ja bym był pozostawiony,
aby inni byli chwaleni a ja bym był niezauważony,
aby inni byli we wszystkim uznani za lepszych ode mnie,
aby inni mogli stać się świętszymi ode mnie,
o ile tylko ja będę tak święty jak powinienem,

Amen.



Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała...


http://youtu.be/TgdF5mw9ea8

Offline

 
spotkanie Taize

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.grebocin.pun.pl